Człowiek i jego pasja. Odcinek pierwszy: Łukasz i pszczelarstwo.
Jako mały dzieciak pamiętam jak w pobliżu mojego domu przelatywały "brzęczące czarne chmury". Wtedy to uświadomiono mi, że jest to przemieszczający się rój pszczół. Po takim zdarzeniu ludzie obserwowali gdzie ten rój się zatrzyma a następnie brali parciany worek po zbożu i szli w to miejsce. Mnie jako dziecku nie pozwolono jednak iść z nimi ze względów bezpieczeństwa. Pszczoły osiadały zazwyczaj na jakimś drzewie skąd łapano je do worka aby przekazać pobliskim pszczelarzom. Z jednej strony bałem się a z drugiej bardzo ciekawiło mnie to zjawisko. W tym czasie kilkukrotnie widziałem takie sytuacje. Wtedy też często widziało się ule w przydomowych ogrodach. Drewniane, kolorowe... Od kilkunastu lat jednak dużo się zmieniło. Uli w okolicy jak na lekarstwo a przemieszczającego się roju pszczół od tamtego czasu nigdy już nie widziałem. W ostatnich latach często słyszałem o problemie jakim jest drastyczne zmniejszanie się populacji pszczół na świecie, które może być jednym z największych ekologicznych kataklizmów.
Albert Einstein stwierdził, że bez pszczół człowiekowi pozostaną jedynie 4 lata życia. Bez pszczół nie ma zapylania roślin a bez roślin nie ma zwierząt. Roślin, które nie potrzebują do rozmnażania owadów jest w przyrodzie zaledwie około 20 procent. Reszta potrzebuje owadów, przede wszystkim pszczół. W Polsce pszczoła miodna zapyla niemal połowę wszystkich roślin, nie tylko gospodarczych, ale i tych dziko żyjących.
Pszczoły dalej mnie jednak fascynowały a miód zawsze jest w naszym domu.
Kilka miesięcy temu napisał do mnie Łukasz i zapytał czy może upublicznić jedno z moich zdjęć. Było to zdjęcie szerszenia na tle drzewa (Szerszenia cień). Wtedy to dowiedziałem się, że Łukasz "po godzinach" jest pszczelarzem. W podkrakowskim Ochojnie założył pasiekę o nazwie Pasieka Staropolska. Od razu przeglądnąłem jego profil na facebooku poświęcony - jak się później okazało, jego pasji. Po kilku tygodniach dostałem w prezencie słoik miodu. Na tle innych, które w tym momencie miałem wyróżniał się bardzo dobrym smakiem i złocistym kolorem. Zapytałem Łukasza czy zechciałby pokazać mi jak pracuje przy pszczołach? Czy mógłbym zabrać aparat i uwiecznić to na zdjęciach? Zgodził się. I tak powstał mój pierwszy materiał do projektu "Człowiek i jego pasja".
Łukasz ma 32 lata i zawodowo zajmuje się zgoła odmiennymi rzeczami - „Działam w reklamie od 13 lat a pszczoły... myślami od jakiś czterech lat, pierwszy ul dwa lata temu. Pomimo mojego młodego wieku tęsknię za życiem jakie dawniej było. Więcej było wolnego czasu, choć ciężej się pracowało. Dziś masz maszyny co piorą - myją za ciebie, telefony ułatwiają kontakt, w sekundę dzwonisz... a jakoś nie masz więcej czasu niż dawniej.”
U mnie w domu miód zawsze był w jadłospisie. Jako dodatek do herbaty czy jako smarowidło do kanapek. Jedliśmy też sam miód. W przypadku Łukasza to nie miód był powodem miłości do pszczół - „Tak jak wspomniałem jakieś cztery lata temu polubiłem pszczoły chodź sam koneserem miodu nie byłem. Nie o miód w tym chodziło, chodziło mi o styl życia... coś czego sam chciałem mieć w moim zakręconym życiu. Gdzie wszystko jest „na wczoraj”, planujesz sobie rano dzień a już po dwóch godzinach okazuje się, że nawet połowy nie zrobisz z tego co zaplanowałeś. U pszczół masz idealny porządek i harmonie. Każda wie co ma robić i za co jest odpowiedzialna. Wszystko poukładane. Takie "perpetuum mobile", gdzie na końcu pojawia się miód, czyli złota, słodka wypłata za ciężką pracę. Czyli jak w życiu. I to zaczęło mi się w nich podobać. Szczerze mówiąc to raczej one miały mnie nauczyć życia na nowo. Dziś większość z nas żyje w stresie, żyjemy w biegu. Potem „głowa nie wytrzymuje” i zaczyna się wszystko sypać. Ja jak idę do moich pszczół to spokojnie wykonuję pracę. Tutaj nie chodzi o czas wykonywanej pracy a o jej jakość. Bez zegarka w ręku, bo wynagradzany jesteś za jakość pracy a nie tylko za jej ilość. Jakby pozwalały mi na to okoliczności to najchętniej zajął bym się wyłącznie pszczelarstwem. Za sprawą mojej pasji do pszczół poznałem wielu ludzi, którzy wstali rano i postanowili, że nie mają sił dalej tak żyć, pracować przeciwko sobie… i nagle rzucili pracę, zamknęli swoje firmy, sprzedali majątki w mieście i poszli na wieś. Na tą wieś z której jeszcze dziesięć lat temu wszyscy uciekali. I zaczęli w końcu żyć a nie tylko „przeżywać”!”
Dzisiaj dla Łukasza pszczoły to odskocznia od życia codziennego - „Chciałbym za przyczyną tej pasji zmienić parę rzeczy w swoim życiu. Nie odpowiem ci na pytanie czy to jest mądre? Większość powie, że mi się w głowie pomieszało. Zajął bym się tym co robię, to z czego żyję i po co mi te pszczoły jeszcze... ale czy wtedy będę szczęśliwszy? Czy zajmując się tym kogoś okradam? Krzywdę mu wyrządzam? Raczej nie, więc czemu nie mogę tego realizować. Dodatkowo uważam, że dużo ludzi ma pasje, hobby jakby tego nie nazwać i szczęśliwszym jest ten człowiek który je - czy to w zaciszu domu czy publicznie, realizuje. Jedni mają gołębie, inni rower, a jeszcze inni swój ogród wokół domu, i każdy ma według mnie jakiś „odchył”, który fajnie realizować nawet dla samego siebie.
Plan jest taki aby ta pasja dała mi takie możliwości, które pozwolą utrzymać mnie i moją rodzinę a dotychczasowa praca była tylko dodatkiem. Na początku myślałem, że to będzie chwilowe zauroczenie, takie na miesiąc, góra sezon. Myliłem się. Jeszcze dużo nauki przede mną. Muszę podchodzić z pokorą do tej pracy, gdyż to jest praca z żywym organizmem. Kogo nie spotkam - nawet z 30 letnim doświadczeniem, to powie, że nadal się uczy, lecz mam plan na dalszy rozwój. Teraz tylko wprowadzenie tego planu w życie plus ten jeszcze jakiś procent szczęścia do dopełnienia całości”
Pszczelarstwo kojarzy się z miodem jednak miód jest tylko częścią tej działalności.
„Można zarabiać, także na pszczołach. Masz możliwość sprzedaży pszczół, matek, pyłku, propolisu, wosku czy wyrobów z wosku, a do tego jeszcze łącze swój dział reklamy i staram się pomagać innym zmieniając wizerunek ich pasieki i dbać o oprawę ich produktów końcowych. Ja jestem dopiero na początku tej drogi. Na dzień dzisiejszy posiadam 34 ule, w 2 miejscach. Miód w tym roku zbierałem z nie wszystkich rodzin, gdyż cześć przeznaczyłem pod rozmnażanie”
Przyznam, że chociaż bardzo lubię miód to pierwszy raz zdarzyło mi się przeżuwać plaster miodu! Robiąc zdjęcia do tego materiału, Łukasz wyciął nożykiem plaster miodu i poczęstował mnie nim. Po chwili niepewności okazało się to dużo lepsze niż smakowanie miodu łyżeczką - „Jem miód odkąd mam pszczoły ale czy go pochłaniam? Raczej nie, bardziej próbuje smaków, porównuje, szukam czegoś nowego. Miód prosto z plastra? To zależy jaki. Na pewno inaczej smakuje. Jak to mówią pszczelarze: my nie jemy miodu, my go żujemy!”.
Łukasz wypowiada się również na temat wymierania pszczół - „W kwietniu napisałem coś takiego: W licznych filmach, dokumentach pszczoły są porównane do kanarków górników. Górnicy zabierali kanarki na szychtę. One jako jedyne sygnalizowały górnikowi niebezpieczeństwo. Ptaki wyczuwały wcześniej metan lub tlenek węgla i były sygnalizatorem niebezpieczeństwa. Dziś jest problem z pszczołami i wymieraniem ich. Najwyższy czas abyśmy pomyśleli o sytuacji jaka dzieje się wokół nas, abyśmy nie zlekceważyli tego powyższego przykładu z kanarkiem, gdyż możemy dojść do momentu, że będzie za późno na jakąkolwiek pomoc. Ten rok jest rokiem szczególnym. Zwrócono uwagę na sytuację pszczół. Cała Polska, a także Kraków w tym roku ma dużo projektów z zakresu pomocy pszczołom. 7-9 września odbędzie się jubileuszowe 25 Krakowskie Miodobranie, będzie to zamknięcie sezonu, gdzie będą stoiska, korowody, koncerty, loterie. W trakcie trwania będzie można zobaczyć część tego działu, więc kto może przybyć to zapraszam aby zobaczyć to z bliska”.
Łukasz na początku zaproponował mi założenie odpowiedniego ubrania. Zrezygnowałem. Chciałem mieć komfort obserwowania wszystkiego co robi bez żadnych ograniczeń. Pomimo braku kombinezonu i wszechobecnych pszczół nie zostałem ani razu ukąszony. Pszczoły inaczej niż osy - nie atakują a tylko się bronią.
Bzyczenie, zapach dymu i spokój jaki całej tej pracy towarzyszył tego dnia połączone z robieniem zdjęć było dla mnie czymś szczególnym. Chętnie skorzystam z kolejnego zaproszenia Łukasza i przyjadę do Pasieki Staropolskiej na dalsze poznawanie pszczół.
O to pierwsza, inauguracyjna część mojego projektu.
Zapraszam do dzielenia się swoimi opiniami na temat tej historii i propozycji co do dalszych. Każda reakcja w postaci "lajka", udostępnienia czy komentarza tego materiału będzie dla mnie sygnałem, że się podobało i macie ochotę na dalszy ciąg projektu.
Pozdrawiam, Grzesiek Jania.